Często zadajecie pytanie- jak ogrzewać zbiornik? Odpowiedź jest w zasadzie jedna- prądem.

Grzanie zbiornika gazem jest oczywiście możliwe, jednak bardzo je odradzamy. Dlaczego?

  • Po pierwsze, grzanie gazowe jest droższe od grzania elektrycznego. Raz- sam koszt gazu, a dwa- tracona "w powietrze" energia. Jedna butla 11kg wystarcza na ok. 2 razy, koszt butli to ok. 80-100zł, więc jeden proces kosztuje ok. 50zł. Przy prądzie jest to ok. 5-6zł (przy koszcie kWh ~50gr)- 10 x taniej!!!.

 

  • Dwa- chińskie (czasami szumnie określane "włoskimi") taborety 7-9kW oddają do kega mniej, niż grzałki 3kW (patrząc po czasach grzania). Profesjonalne palniki, których czasem używamy w gorzelniach w wytwornicach pary to już koszty niewspółmiernie większe, rzędu kilku tysięcy złotych za realne 10-12kW. Stosowanie takiego palnika wymusza jednak inna budowę kotła (odprowadzenie spalin itp.). Przy taboretach gazowych ogrzewamy nie tylko zbiornik, ale też pomieszczenie i tracimy ogromne ilości energii.

 

  • Trzy- regulacja gazem przy destylacji jest mniej dokładna i przez brak swoistej "powtarzalności"- mniej wygodna. Ustawienie mocy na regulatorze jest w 100% powtarzalne, ustawienie pokrętła w taborecie- nie. Wraz z ubywaniem gazu z butli zmienia się jego ciśnienie, a więc i płomień. To duży problem podczas destylacji na kolumnie rektyfikacyjnej i półkowej.

 

  • Cztery- bezpieczeństwo. Produkt odbierany z chłodnicy- wysokoprocentowy alkohol- jest łatwopalny, więc należy zachować szczególną ostrożność. Przypadkowe potrącenie naczynia odbiorczego może skutkować poważnym pożarem. Przy ogrzewaniu gazem metr od siebie mamy odbieralnik oraz otwarty płomień. Stwarza to ryzyko nie tylko oparzenia, ale też pożaru.

 

  • Pięć- przypalanie wsadu. Przy ogrzewaniu taboretem gazowym mamy do czynienia z przypaleniami wsadu na punkcie kontaktu płomienia z beczką. Na dnie zbiornika widoczny jest okrąg spalenizny układający się we wzór palnika. W zbiornikach ogrzewanych elektrycznie używamy grzałek ULWD, czyli takich, których moc grzewcza rozłożona jest na bardzo dużej powierzchni (grzałki z gwintem, wkręcane w mufę, do destylacji się nie nadają). Grzałki oddają całe ciepło do wsadu, nie podgrzewając niepotrzebnie pomieszczenia, jak robi to gaz. Dziięki temu, że to grzałki ULWD, możemy na nich gotować nawet gęstsze wsady (jak wina z owocami) bez ryzyka przypalenia. Tutaj mamy film z gotowania śliwowicy na grzałkach ULWD:

https://www.youtube.com/watch?v=sAzNd4O8Pnk

 

Grzanie gazowe należy taktować jako zło konieczne tylko tam, gdzie nie ma najmniejszych szans na doprowadzenie prądu. Wtedy trzeba w 100% być świadomym ograniczeń i ryzyka związanego z gazem.